wtorek, 7 marca 2017

Recenzja #5: "Noc Kupały" Katarzyny Bereniki Miszczuk, czyli ile zmienia nastawienie.

Zabierając się za tę książkę postanowiłam całkowicie zmienić swoje podejście do tej historii. Czytając „Szeptuchę” za bardzo nastawiłam się na to, co zostało mi obiecane na początku- alternatywną rzeczywistość, która jest następstwem decyzji Mieszka I o nieprzyjęciu chrztu. Przez całą lekturę byłam rozczarowana tym, jak bardzo „niealternatywny” jest świat przedstawiony. Mamy bowiem wgląd w nasz świat, w którym istnieją pogańscy bogowie... Żadnych konsekwencji czynów mieszka, żadnych zmian w relacjach i innymi państwami, żadnych zmian w rozwoju polskiej gospodarki. Nic. Nie chcąc jednak nastawiać się negatywnie na kontynuację serii, postanowiłam skupić się na świecie, który został już wykreowany, nawiązywać jedynie do historii przedstawionej w poprzedniej części, zamiast do tego, czego w niej zabrakło.

Druga część to ostateczne przygotowania do tytułowej nocy Kupały, podczas której zakwita magiczny kwiat paproci, który znaleźć i zerwać może tylko nasza ulubiona główna bohaterka- Gosia. Musi się ona podjąć ostateczną decyzję- komu oddać wspomniany kwiat. Nadchodzi też czas, by, wraz z Babą Jagą, przygotować się do konsekwencji swojej decyzji- złości tych, którzy paproci nie dostaną.
Nie może też obyć się bez wątku romansowego. W pierwszej części Mieszko i Gosława bardzo się do siebie zbliżyli… ale nie może być tak pięknie. Stara żona władcy polan okazuje się… nie tak martwa, jak zakładano. Jest ona również niezbyt zadowolona z relacji swojego męża z młodą szeptuchą.


Książka okazała się być lepszą od swojej poprzedniczki. Może miał na to wpływ mojego podejścia do tej zakłamanej rzeczywistości. Fabuła jest prosta, nie ma się w czym tutaj pogubić. Nie jest to jednak złe. Losy bohaterów są spójne, prosto, ale ciekawie, zarysowane.
Główna bohaterka nadal jest jednak NIESAMOWICIE irytująca. Porzuciła co prawda swoje ironiczne komentarze na temat wierzeń pogańskich, przestała być również aż taką hipochondryczką. Znalazła jednak inne sposoby, by irytować czytelnika- w tej części trylogii postanowiła podejmować najbardziej nielogiczne, całkowicie nieprzemyślane decyzje, których na jej miejscu nie podjąłby chyba nikt… Lub przynajmniej nikt, kto myśli racjonalnie.
Doszło do tego, że zaczęłam z całego serca kibicować bogom, Ote i innym zagrażającym Gosławie bohaterom, by dali w końcu radę ją ukatrupić. Nie robiłam tego z przekory. Zwyczajnie sama się o takie zakończenie prosiła, gdy pchała się w łapy potworów.

Bardzo podobały mi się wspomnienia Dagome, czyli Mieszka. Ciekawie łączą się z jego losami w XXI wieku i wszelkimi wydarzeniami, które mają z nim coś wspólnego.

Ogólnie historię oceniam dobrze. Jest ciekawa, choć prosta i trochę przewidywalna. Nie jest to dzieło wybitne, ma swoje wady, ale jest poczytne. Jest taką przyjemną lekturą, która sprawi, że oderwiemy się od rzeczywistości i jednocześnie nie będzie od czytelnika wiele wymagać. Może momentami irytować (bardzo), gdy będziemy śledzić losy niezbyt przewidującej głównej bohaterki, która, według mnie, jest najgorszą postacią w historii i jedną z najmniej lubianych przeze mnie w ogóle. Nie jestem rónież fanką stylu pani Miszczuk. Momentami ma się poczucie, że czyta się opowiadanie nastolatki.

Zastanawiam się teraz, czy nie sięgnąć za jakiś czas po „Szeptuchę” i spojrzeć na nią z perspektywy tego, co już o historii wiem, zapomnieć całkowicie o tym, co obiecano na wstępie, czyli tej fantastycznej alternatywnej rzeczywistości. Uważam jednak, ze to bardzo źle, gdy czytelnik  musi zapomnieć o tym, co książka OBIECUJE, by móc polubić historię. Przyznaję jednak, że śliczne okładki sprawiają, że chciałabym mieć tę serię na swojej półce. :)
No nic, „Noc Kupały” otrzymuje ode mnie:
5+/10


Bonus- znalazłam w książce błąd logiczny. Żeby nie musieć zaznaczać recenzji jako spoilera powiem tylko, że pasy bezpieczeństwa w ciągu 30 stron pojawiają się i znikają. J Na szczęście autorka bardzo fajnie podeszła do mojej wiadomości na facebooku i opisała, jak do tego błędu doszło. Bardzo miło ze strony pani Miszczuk, za co bardzo ją szanuję. J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz